Dziś jest podły dzień, jak zwykle zresztą, bo. No właściwie to nie wiem czemu. Ale jest, bo tak postanowiłem i mam ochotę śpiewać wniebogłosy takie pieśni jak "titowe jest życie me" oraz "raz, dwa, trzy, wieszasz się ty". Takie pieśni chyba nie istnieją, ale to mi nie przeszkadza chcieć ich śpiewać.
Dziś jest wspaniałe święto świętego Walentego, które jest wspaniałe, bo można na nim genialnie zarobić, kupując serduszka Wedla za 10 zł i sprzedając za 15 z zyskiem równym 5 zł, czyli 50 na dziesięciu paczkach, a na stu to już nie powiem (no dobra, powiem - 500 zł). Zrobię tak za rok, tylko muszę jakoś zdobyć kapitał, a to nie będzie łatwe, bo w czasie kryzysu nie chcą udzielać kredytów, a osoby o braku stałych zarobków w ogóle nie mają szans. Ciekawe, czy zarobki na giełdzie się liczą. A jeśli nie, to czy udzieliliby kredytu Warrenowi Buffetowi. Chociaż jemu kredyt niepotrzebny. Tak czy inaczej, na Walentynkach, czy może walentynkach, można genialnie zarobić, prawie tak dobrze, jak na rozprowadzaniu papierosów po peryferyjnych szkołach. Wygląda to tak:
1. Kupujesz paczkę Vice Roy'ów po 7 zł.
2. Idziesz z nimi do szkoły i sprzedajesz spragnionym nikotyny dresom papierosa po 1 zeta od sztuki, co daje przy 20 papierosach na paczkę zysk 13 zł na paczkę, bo taka właśnie jest różnica 20 zł zarobku i 7 zł kapitału.
3. Robisz tak 5 dni w tygodniu, co daje tygodniowy zysk 65 zł, a miesięczny ok. 260 zł.
4. Jesteś bogaty!
Po paru latach można założyć spółkę akcyjną, zajmującą się czymś łatwym i przyjemnym oraz kasowym i po 10 latach kupić sobie wyspę albo lepiej Liberię czy inne biedne państwo.
Można też zbierać złom, co wcale nie jest dużo gorszym zajęciem, jak zauważyłem.
Na koniec cytat na dziś: "Segregacja rasowa to straszna rzecz. To podłe, kiedy dobry Indianin jest traktowany jak jakiś Czarnuch albo Makaroniarz" - Wielki Wódź White Halfoat.
sobota, 14 lutego 2009
czwartek, 12 lutego 2009
ABCDEFGH
Nosz ja piertitolę. Miałem tu ochotę napisać, że coś tam, ale nie wiem, czy to będzie poprawne politycznie, więc chętnie napisałbym coś mądrego, ale jestem oczywiście za tępy i jak na razie, to wszystkie moje arcyintligentne posty były w gruncie rzeczy arcygłupie i mówią o niczym, tak samo, jak ten. Jakie to podłe, kiedy człowiek chce coś fajnego napisać i nic mu do łba nie przychodzi. I musi myśleć i myśleć i kurde
FAREMEZEU! Lalalalalalala, la cucaracha! la cucaracha! lalalalalalala!
No. I to by było na tyle.
FAREMEZEU! Lalalalalalala, la cucaracha! la cucaracha! lalalalalalala!
No. I to by było na tyle.
środa, 11 lutego 2009
poniedziałek, 9 lutego 2009
Powstanie kościuszkowskie - 1794
Do diabła! Ja gram na mocnych strunach! I są jeszcze kantaty moje, do pioruna! Nie czas mnie, lecz ja go wziąłem na kowadło.
Ech. Chyba sobie pójdę nad urwisko, przywiążę sobie do szyi sznur z kamieniem, wypiję truciznę, podpalę sobie ubranie i skoczę. W locie strzelę, ale nie trafię i kula przebije linę, wpadając do morza ugaszę płomienie, napiwszy się słonej wody wyrzygam truciznę i i tak mi się nie uda. Bo zawsze tak kurde jest. Nawet nie mogę narysować na kartce figury ośmiowymiarowej. Życie jest podłe.
Życie jest super!
Ech. Chyba sobie pójdę nad urwisko, przywiążę sobie do szyi sznur z kamieniem, wypiję truciznę, podpalę sobie ubranie i skoczę. W locie strzelę, ale nie trafię i kula przebije linę, wpadając do morza ugaszę płomienie, napiwszy się słonej wody wyrzygam truciznę i i tak mi się nie uda. Bo zawsze tak kurde jest. Nawet nie mogę narysować na kartce figury ośmiowymiarowej. Życie jest podłe.
Życie jest super!
niedziela, 8 lutego 2009
Oł noł
Oł noł. Oto jest mój blog, na którym będę pisał, że lalala oraz bleble, ale jest mała szansa, że czasem napiszę coś sensownego w stylu lakukaracha. Na szczęście do żadnego z krajów Ameryki Środkowej nie trzeba mieć wizy, wobec czego jest najszczęśliwszym człowiekiem świata, ale jestem też najnieszczęśliwszym człowiekiem świata, bo Beata (co jest piękna jak sałata) mnie nie kocha. Można by z tego wywnioskować, że jestem jedynym człowiekiem na świecie, bo to jedyna możliwość, kiedy się jest naraz najszczęśliwszym i najnieszczęśliwszym typem będąc jedną osobą i jest to tak zwany paradoks, a nawet, nie przymierzając, oksymoron, ale będzie to wniosek błędny, bo jak mówi 4. zasada Hejmeja nie należy wierzyć we wszystko, co ci mówią, a zwłaszcza, jak ktoś mówi, że aktualna godzina to twoja o!s!t!a!t!n!i!a!.
Aby usunąć wosk z ubrania należy przeprasować je przez bibułę, hic veritas est.
Na koniec sentencja na dziś: "Oł noł.".
Aby usunąć wosk z ubrania należy przeprasować je przez bibułę, hic veritas est.
Na koniec sentencja na dziś: "Oł noł.".
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)