Zakochałem się dziś i to tak, że już prawie wcale nie myślałem o Beacie. I to nie w jednej, a w dwóch istotach. Pierwsza, to ta studnia, z której wydobywają wodę do jednej takiej mineralki, co nie pamiętam jej nazwy. Taka studnia to ma życie: siedzi se tylko w jednym miejscu i poi ludzi, a w dodatku jest sławna. Chciałbym być taką studnią.
Druga moja miłość to pewna laska z dyktanda, na którym dzisiaj byłem. Dzięki mej przebiegłości i intelektowi dowiedziałem się, jak ma na imię, ale już nie pamiętam. Tak czy inaczej jest piękna i ma wszystkie możliwe przymioty doskonałej dziewczyny, czyli ma piersi i mało mówi.
Ten dzień byłby podły, bo nie wygrałem tego dyktanda, ale jest piękny, albowiem: pewien koleś, taki wymoczek, co wygrał dyktando głogowskie, wyszedłszy z sali oznajmił: "no, na dziewięćdziesiąt procent wygrałem". I nie zajął żadnego miejsca! Aaaaaaahahahahahahahahahahahahahahahaha!
Życie jest piękne, czyż nie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz