Otóż wróciłem sobie w niedzielę z biwaku, który był całkiem partykularnie utowarowiony (żeby nie powiedzieć fajny), ale jego podstawową wadą było to, że nie poszedłem na kółko plastyczne i nie mogłem sobie podrywać lasek. Ale zapomniałem o tym dzięki temu, że Agniecha tam była i dzięki przygodom, które tam miałem.
Na przykład, tuż po przyjeździe, wbijam do klopa aby zrobić to, co faceci robią na stojąco, co jest powodem zazdrości wielu dziewczyn. No i zamknąłem się tam dla bezpieczeństwa, bo czułem, że Olo ma ochotę coś odwalić. Po skończeniu wracam, przekręcam kluczyk i próbuję otworzyć, a widzę, że to nic nie daje! Kręcę, kręcę, szarpię za klamkę, a to nadal nic nie daje! Spędziłem tam ok. pół godziny, próbując różnych sposobów, aż wreszcie się udało. To było piękne. Wspaniałe wspomnienie.
Biwak był jednak nikczemny z powodu małej ilości porządnych lasek na naszej trasie i dlatego musiałem zadowolić się Agnieszką. Ponadto zapomniałem i śpiwora, i karimaty i spałem na zaimprowizowanym łóżku, składającym się głównie z podłogi i trochę z kaptura od kurtki.
Minęła mi przez ten weekend miłość do wszystkich Małgorzat, jednej Beaty i jednej Ali. A myślałem, że to miłości dozgonne.
Cytat na dziś: "Aijgfoisadfsa" - Olo Bhoolo o 4 nad ranem na moje pytanie, czy azaga.
wtorek, 24 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jako, że Ty mi dajesz bezsensowne komentarze ja też Ci zrobię trochę bałaganu. Jkrhgsnrg jklnshkgbk shgb,jhsbghksbghbsh
OdpowiedzUsuńdhbsrgsrgsrrg, a tak w ogóle to nie masz wąsów. Nie ma to jak pełnia lata. krzy, krzy, krzy. Ile razy mam powtarzać?
A tak serio, to ta historia z klamką, jak ta historia z maluchem była wymyślona, co nie?