Ja Was nauczę optymizmu, ja Was nauczę.
Optymizmu nauczę ja Was.
Was ja optymizmu nauczę, ja. Was.
Tak, ja, tak, optymizmu, Was ja nauczę ja nauczę ja nauczę ja nauczę ja.
Mamo, ale Ty dolej trochę żałoby do pomarańczowej świadomości narodowej w kolebce filozofii minojskiej w niedzielę.
Dajmimłodośćdajmimłodośćdajmimłododość.
(pojutrze)
Siapie, ten poemat jest tak piękny, że powinno się w szkołach pytać uczniów, co miał na myśli poeta.
środa, 16 września 2009
poniedziałek, 27 lipca 2009
Także
Otóż więc są dwie dobre wiadomości:
a) pierwsza: kto chodzi piechotą, ten ma zdrowe nogi,
b) druga: bilety lotnicze do Moskwy są po 49 euro! Ooo tak! Życie jest piękne.
Tak więc wybiorę się z Berlina do Moskwy, stamtąd do Nowigradu, potem Workuta i Petersburg. Ale Was to nie obchodzi, jasne!
W Rydze musiałem wchodzić do kościołów i cerkwi ze spodenkami spuszczonymi do kolan, co sprawiało, że ich (spodenek) najwyższy punkt znajdował się pod moimi gaciami, ale nikt tego nie widział, bo miałem długą koszulkę.
Ok, czas na najbardziej suchą anegdotkę wszech czasów.
Otóż dziś po tenisie (zawiązanie akcji) poszliśmy do Biedronki i kupiliśmy sok owocowy, który był bardzo smaczny. Pijemy, pijemy. Wypiliśmy, wracam do domu, a tam (uwaga, punkt kulminacyjny) TAKI SAM SOK! Ja nie mogę (rozwiązanie akcji).
Jeszcze co do Rygi, to jest tam dużo mniej ładnych dziewczyn niż w Wilnie. Za to sama piękna, secesyjna Ryga (jak pisze Kapuściński) jest piękna i secesyjna. A także znajduje się w niej bar z pierożkami, w którym jedliśmy. Były dobre, ale porcje picia strasznie małe. Za to tanio.
Cytat na dziś: "Twój stary boxing" - Gała do Norbiego pod domem Antka.
Ach, zapomniałem jeszcze wspomnieć, że wszyscy oprócz Ola mają gacie z Cottonworlda.
a) pierwsza: kto chodzi piechotą, ten ma zdrowe nogi,
b) druga: bilety lotnicze do Moskwy są po 49 euro! Ooo tak! Życie jest piękne.
Tak więc wybiorę się z Berlina do Moskwy, stamtąd do Nowigradu, potem Workuta i Petersburg. Ale Was to nie obchodzi, jasne!
W Rydze musiałem wchodzić do kościołów i cerkwi ze spodenkami spuszczonymi do kolan, co sprawiało, że ich (spodenek) najwyższy punkt znajdował się pod moimi gaciami, ale nikt tego nie widział, bo miałem długą koszulkę.
Ok, czas na najbardziej suchą anegdotkę wszech czasów.
Otóż dziś po tenisie (zawiązanie akcji) poszliśmy do Biedronki i kupiliśmy sok owocowy, który był bardzo smaczny. Pijemy, pijemy. Wypiliśmy, wracam do domu, a tam (uwaga, punkt kulminacyjny) TAKI SAM SOK! Ja nie mogę (rozwiązanie akcji).
Jeszcze co do Rygi, to jest tam dużo mniej ładnych dziewczyn niż w Wilnie. Za to sama piękna, secesyjna Ryga (jak pisze Kapuściński) jest piękna i secesyjna. A także znajduje się w niej bar z pierożkami, w którym jedliśmy. Były dobre, ale porcje picia strasznie małe. Za to tanio.
Cytat na dziś: "Twój stary boxing" - Gała do Norbiego pod domem Antka.
Ach, zapomniałem jeszcze wspomnieć, że wszyscy oprócz Ola mają gacie z Cottonworlda.
czwartek, 2 lipca 2009
A
Dziś chciałbym użalić się nad paroma rzeczami. Mianowicie i po pierwsze: jak się loguję tutaj, żeby pisać bzdury, których nikt nie czyta, jest w formularzu pole "zapamiętaj mnie". I co mnie wkurza, wkurza mnie to, że nawet jak tam klikam, to mnie nie zapamiętuje, a co dopiero, kiedy tam nie klikam (chociaż nie wiem, po co to "co dopiero", bo efekt jest taki sam)!
Druga rzecz, która mnie frustruje to to, że św. Piotr wskrzesił raz wędzonego tuńczyka. Go co, potitoliło, tuńczyka? I w dodatku wędzonego?! Na dodatek podobno nie był on wcale pierwszym papieżem, bo struktury Chrześcijaństwa ustaliły się pod koniec I w., a on umarł sporo wcześniej.
Ech, właśnie napisałem akapit tekstu, a potem musiałem zmazać, żeby nie zrobić krzywdy innym karde! Muszę się ciągle pilnować, żeby nie gadać różnych rzeczy (np. że Annuszka rozlała już olej słonecznikowy), a co będzie jak się upiję? Oj, kiepskawo będzie, kiepskawo, syneczku.
Chcę nakręcić durny film, ale chęć to jedyne co mam z rzeczy, które są do tego potrzebne, bo noł kamera, noł ajdija, noł aktors, noł badżet. I co ja zrobię, biedny miś?
Ach, Korin, Korin, jak ja ją kocham.
Druga rzecz, która mnie frustruje to to, że św. Piotr wskrzesił raz wędzonego tuńczyka. Go co, potitoliło, tuńczyka? I w dodatku wędzonego?! Na dodatek podobno nie był on wcale pierwszym papieżem, bo struktury Chrześcijaństwa ustaliły się pod koniec I w., a on umarł sporo wcześniej.
Ech, właśnie napisałem akapit tekstu, a potem musiałem zmazać, żeby nie zrobić krzywdy innym karde! Muszę się ciągle pilnować, żeby nie gadać różnych rzeczy (np. że Annuszka rozlała już olej słonecznikowy), a co będzie jak się upiję? Oj, kiepskawo będzie, kiepskawo, syneczku.
Chcę nakręcić durny film, ale chęć to jedyne co mam z rzeczy, które są do tego potrzebne, bo noł kamera, noł ajdija, noł aktors, noł badżet. I co ja zrobię, biedny miś?
Ach, Korin, Korin, jak ja ją kocham.
sobota, 27 czerwca 2009
Dlaczego?!
Dlaczego, do jasnej cholery, nie puszczają w głogowskich cholernych kinach cholernej Wojny polsko-ruskiej, cholera?!
No i ja pie, w dodatku nie ma żadnej porządnej lasensji w całym Głogowie, żebym mógł ją zaprosić do kina? Chociaż może to i lepiej, bo dzięki temu zaoszczędzę ponad dyszkę na tenisa. A to mi przypomina, iż Tomeczek roztitolił dziś Norbego i Lejzego w teniola, i tylko Łosia nie roztitolił, ale to dlatego, że z nim nie grał.
Gdybym był takim chwalipiętą jak Antek tobym się w tym miejscu pochwalił, że z wynikiem 97/100 ptk. z testów gimnazjalnych byłem najlepszy w swojej szkole, ale tego nie zrobię, bo nie jestem taki jak on.
A w tym zielonym liceum, pieprzonym liceum, nie ma żadnej ładnej laski oprócz Agnieszki, ale jej nie lubię, więc życie jest titewskie, patrz, jak się porobiło.
Kaśka mnie denerwuje, bo ciągle mnie pyta "co tam?" i co ja na takie cholerne pytanie mogę odpowiedzieć? W dodatku zapomniałem, że sam robię ludziom na złość tym pytaniem, ale ona zadaje je pierwsze, więc muszę wymyślać jakieś bezsensowne odpowiedzi. Dobrze, że nie zna triczku z "co tam poza tym?".
Ja podnoszę, który wyżej? Powinno być dziewiencet. Czasami wielka chętka.
No i ja pie, w dodatku nie ma żadnej porządnej lasensji w całym Głogowie, żebym mógł ją zaprosić do kina? Chociaż może to i lepiej, bo dzięki temu zaoszczędzę ponad dyszkę na tenisa. A to mi przypomina, iż Tomeczek roztitolił dziś Norbego i Lejzego w teniola, i tylko Łosia nie roztitolił, ale to dlatego, że z nim nie grał.
Gdybym był takim chwalipiętą jak Antek tobym się w tym miejscu pochwalił, że z wynikiem 97/100 ptk. z testów gimnazjalnych byłem najlepszy w swojej szkole, ale tego nie zrobię, bo nie jestem taki jak on.
A w tym zielonym liceum, pieprzonym liceum, nie ma żadnej ładnej laski oprócz Agnieszki, ale jej nie lubię, więc życie jest titewskie, patrz, jak się porobiło.
Kaśka mnie denerwuje, bo ciągle mnie pyta "co tam?" i co ja na takie cholerne pytanie mogę odpowiedzieć? W dodatku zapomniałem, że sam robię ludziom na złość tym pytaniem, ale ona zadaje je pierwsze, więc muszę wymyślać jakieś bezsensowne odpowiedzi. Dobrze, że nie zna triczku z "co tam poza tym?".
Ja podnoszę, który wyżej? Powinno być dziewiencet. Czasami wielka chętka.
poniedziałek, 1 czerwca 2009
Kuropatwa
Dzisiaj postanowiłem napisać posta zgodnego z tytułem:
Kuropatwa (Perdix perdix) - gatunek dużego, osiadłego ptaka z rodziny kurowatych. Zamieszkuje niemal całą Europę oraz Azję Środkową. W górach może osiągać 2500 m n.p.m. (w Tatrach do 1700 m n.p.m.). Wprowadzona przez człowieka do Ameryki Północnej. Populacja podlega znacznym wahaniom, liczebność ptaków zależy od ostrości zimy i pogody w czerwcu i lipcu, gdy wykluwają się pisklęta, które są bardzo wrażliwe na przemoknięcie i wychłodzenie.

Źródło oczywiście kochana Wikipedia.
Kuropatwa to oznacza mieszankę kury i patwy? A jeśli tak, to jak wygląda patwa?! Jeśli ktoś się dowie proszę o pilny kontakt na maila, którego nie podam ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych, bo nie wiem, czy życzę sobie podawania mojego maila w internecie, a nie chce mi się pytać.
Kto dziś dostał 4 za zielnik, no kto?
Lallaalalallalalalalallala, nie gubcie kleju.
Kuropatwa (Perdix perdix) - gatunek dużego, osiadłego ptaka z rodziny kurowatych. Zamieszkuje niemal całą Europę oraz Azję Środkową. W górach może osiągać 2500 m n.p.m. (w Tatrach do 1700 m n.p.m.). Wprowadzona przez człowieka do Ameryki Północnej. Populacja podlega znacznym wahaniom, liczebność ptaków zależy od ostrości zimy i pogody w czerwcu i lipcu, gdy wykluwają się pisklęta, które są bardzo wrażliwe na przemoknięcie i wychłodzenie.

Źródło oczywiście kochana Wikipedia.
Kuropatwa to oznacza mieszankę kury i patwy? A jeśli tak, to jak wygląda patwa?! Jeśli ktoś się dowie proszę o pilny kontakt na maila, którego nie podam ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych, bo nie wiem, czy życzę sobie podawania mojego maila w internecie, a nie chce mi się pytać.
Kto dziś dostał 4 za zielnik, no kto?
Lallaalalallalalalalallala, nie gubcie kleju.
czwartek, 28 maja 2009
Warchlak
Oł noł. Kochany dzienniczku! Znaczy: kochany blogiczku! Dzisiaj mama powiedziała, żebym umyła zęby, ale mi się bardzo nie chce. Doprawdy nie wiem, co mam zrobić. Co mam na to poradzić, kochany blogiczku? Nie mogę umyć zębów, bo strasznie mi się nie chce, ale jeśli nie umyję, to będą czarne i żadna dziewczyna mnie nie zechce. W dodatku niby jestem taka żądna przygód, a przecież mycie zębów, to wielka przygoda (coś tam, coś tam oraz ciepła woda).
Dobra, titoli mie teraz jak wywiadu udzielam.
Hahahahahhaha, już tylko jeden jedyny, niepowtarzalny, wspaniały, czarujący, OSTATNI TYDZIEŃ GIMNAZJUM w moim życiu, ach jakież życie jest piękne!
Czytam sobie Przygody Dobrego Wojaka Szwejka na Wojnie Światowej, którą to książkę polecił mi Łosoś i tak się o niej dobrze wypowiadał, więc się spodziewałem jakiejś wspaniałej radosnej twórczości, a tu widzę, że to jest nudne jak coś bardzo nudnego. Jak już się coś dzieje, to jest ok, chociaż te żarty to są takie, że się z nich śmieje tak: "haaaa", nie to, co w Wojnie polsko-ruskiej albo w Paragrafie 22, gdzie się z żartów śmieje: "aaaaaaahahahahahahahahhaha, aaa, hahaha, aa, hahahaha, dooobre". Ale przez większość tej książki Szwejk coś titoli od rzeczy na temat tego, jak to w Vielkopopowicach jeden kowal miał kury, a potem te kury zaczęły znikać i tak znikają, znikają, znikają, aż się ten kowal zaczaił i złapał lisa, i pyta lisa, czy to on kradnie te kury, a lis mu na to, że to nie on, a tak naprawdę to on.
Grzybowa, Gdzybooowaaaaaa. Głodny jestem kure.
sadfisasafsasdoisaiioidsfisabfewfbwefcnsoidfbvnsnvdbngoiow saibsanooisoisissisoiswnew.
Dobra, titoli mie teraz jak wywiadu udzielam.
Hahahahahhaha, już tylko jeden jedyny, niepowtarzalny, wspaniały, czarujący, OSTATNI TYDZIEŃ GIMNAZJUM w moim życiu, ach jakież życie jest piękne!
Czytam sobie Przygody Dobrego Wojaka Szwejka na Wojnie Światowej, którą to książkę polecił mi Łosoś i tak się o niej dobrze wypowiadał, więc się spodziewałem jakiejś wspaniałej radosnej twórczości, a tu widzę, że to jest nudne jak coś bardzo nudnego. Jak już się coś dzieje, to jest ok, chociaż te żarty to są takie, że się z nich śmieje tak: "haaaa", nie to, co w Wojnie polsko-ruskiej albo w Paragrafie 22, gdzie się z żartów śmieje: "aaaaaaahahahahahahahahhaha, aaa, hahaha, aa, hahahaha, dooobre". Ale przez większość tej książki Szwejk coś titoli od rzeczy na temat tego, jak to w Vielkopopowicach jeden kowal miał kury, a potem te kury zaczęły znikać i tak znikają, znikają, znikają, aż się ten kowal zaczaił i złapał lisa, i pyta lisa, czy to on kradnie te kury, a lis mu na to, że to nie on, a tak naprawdę to on.
Grzybowa, Gdzybooowaaaaaa. Głodny jestem kure.
sadfisasafsasdoisaiioidsfisabfewfbwefcnsoidfbvnsnvdbngoiow saibsanooisoisissisoiswnew.
środa, 13 maja 2009
Dobra, titoli mie teraz jak wywiadu udzielam.
Dobra, titoli mie* teraz jak wywiadu udzielam.
___________
* Błąd ómyślny**.
** Błąd specialny.
___________
* Błąd ómyślny**.
** Błąd specialny.
poniedziałek, 27 kwietnia 2009
Bezio
No i tego, tego, tego, a ja tego, oni tego i tego, ale tego. No i co ja mogłem? Głową muru nie przebijesz.
Dalej, jazda do roboty, titane nieroby!
Dalej, jazda do roboty, titane nieroby!
niedziela, 26 kwietnia 2009
Badania naukowe
Teraz chciałbym opublikować wyniki działań prowadzonych przez wybitnego naukowca Grzyba i wybitnego naukowca Śpiwora na lekcjach angielskiego.
1. Krzywa atrakcyjności laski w zależności od jej wagi - pokazuje zależność atrakcyjności laski od jej wagi.

2. Równanie brzydkiej papy (autorstwa wybitnego naukowca Śpiwora):
1/2(m+t) = d,
gdzie:
m - papa mamy,
t - papa taty,
d - papa dziecka,
papa - patrz: ryj, pysk, paszcza, morda, jadara, twarz (rzadko używane).
Jest to nieco oczywiste, ale jak mówił ktoś tam, mądrość to prostota.
Było coś tam jeszcze, ale nie chce mi się przypominać.
1. Krzywa atrakcyjności laski w zależności od jej wagi - pokazuje zależność atrakcyjności laski od jej wagi.

2. Równanie brzydkiej papy (autorstwa wybitnego naukowca Śpiwora):
1/2(m+t) = d,
gdzie:
m - papa mamy,
t - papa taty,
d - papa dziecka,
papa - patrz: ryj, pysk, paszcza, morda, jadara, twarz (rzadko używane).
Jest to nieco oczywiste, ale jak mówił ktoś tam, mądrość to prostota.
Było coś tam jeszcze, ale nie chce mi się przypominać.
Już cię nie kocham
Blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple, blablabla, plepleple.
Tak będzie wyglądać moja praca magisterska pod tytułem: "Ocena działania bezsensownego działania w filozofii kartezjańskiej XXI w.".
Tak będzie wyglądać moja praca magisterska pod tytułem: "Ocena działania bezsensownego działania w filozofii kartezjańskiej XXI w.".
piątek, 17 kwietnia 2009
Kur-kurde-de
A więc życie jest titewskie, patrz, jak się porobiło, tylko dobrze byś chciał żyć, żeby tylko tak było, jakby powiedział wybitny polski poeta Peja.
Maroko odwołane i nawet jak się o tym dowiedziałem, to nie było mi jakoś strasznie żal, chociaż jasne, że się nie ucieszyłem. A teraz ciągle o tym myślę i jestem przytitany głodem, a raczej złą informacją. Przy złej informacji należy raczej przygotować się na sprzedaż waloru, chyba że gra się średnio- lub długoterminowo. A to mi przypomina o równie strasznej sprawie, jaką jest strata 700 zł na giełdzie na BIOTONIE!!! Nie chodzi o to, że 700 zł, bo to grosze, ale o to, że na spółce, której ufałem! Tak, ufałem jej! A ona mnie zawiodła! Czy tak robią przyjaciele?
W dodatku jest jakiś konkurs literacki i wysłałbym coś, ale nie mam co. Bo ja byłbym wspaniałym pisarzem, gdybym miał coś do powiedzenia, ale nie mam. Nawet Cukier ma więcej do powiedzenia, chociaż jego blog jest dość nudny.
Dziś przez większą część kółka plastycznego czytałem lachom (i paru facetom, ale to nieważne, nieważne) ten nowy bestseller o wampirze i lasce, który - jak większość bestsellerów - wcale nie zasługuje na to, żeby być tym, czym jest, czyli bestsellerem.
Dzisiaj się zakochałem pierwszy raz po długiej przerwie, już chyba z tydzień żadnej nie kochałem. Nowy obiekt westchnień charakteryzuje się superrudymi włosami, fajną miną na zdjęciu na enkej (nie oglądałem, tylko podglądałem jak Olka to robi, przysięgam!) i używaniem przecinków, więc zasługuje na moją miłość.
Blablabla, plepleple, coś bym tu jeszcze napisał, ale i tak nikt tego nie czyta, oprócz Cukra, który jest facetem, więc to żadna przyjemność mieć świadomość, że to czyta, Kamili, która dziwnie się śmieje i jest dziewczyną Kalosza (= ma fatalny gust) i mnie, a siebie już kocham tak, że bardziej się nie da, więc titoli mnie teraz jak wywiadu udzielam. Ufff, to było długie i męczące zdanie.
Cytat na dziś: "hahaha" - reakcja lasek na suchary podczas kółka plastycznego.
Maroko odwołane i nawet jak się o tym dowiedziałem, to nie było mi jakoś strasznie żal, chociaż jasne, że się nie ucieszyłem. A teraz ciągle o tym myślę i jestem przytitany głodem, a raczej złą informacją. Przy złej informacji należy raczej przygotować się na sprzedaż waloru, chyba że gra się średnio- lub długoterminowo. A to mi przypomina o równie strasznej sprawie, jaką jest strata 700 zł na giełdzie na BIOTONIE!!! Nie chodzi o to, że 700 zł, bo to grosze, ale o to, że na spółce, której ufałem! Tak, ufałem jej! A ona mnie zawiodła! Czy tak robią przyjaciele?
W dodatku jest jakiś konkurs literacki i wysłałbym coś, ale nie mam co. Bo ja byłbym wspaniałym pisarzem, gdybym miał coś do powiedzenia, ale nie mam. Nawet Cukier ma więcej do powiedzenia, chociaż jego blog jest dość nudny.
Dziś przez większą część kółka plastycznego czytałem lachom (i paru facetom, ale to nieważne, nieważne) ten nowy bestseller o wampirze i lasce, który - jak większość bestsellerów - wcale nie zasługuje na to, żeby być tym, czym jest, czyli bestsellerem.
Dzisiaj się zakochałem pierwszy raz po długiej przerwie, już chyba z tydzień żadnej nie kochałem. Nowy obiekt westchnień charakteryzuje się superrudymi włosami, fajną miną na zdjęciu na enkej (nie oglądałem, tylko podglądałem jak Olka to robi, przysięgam!) i używaniem przecinków, więc zasługuje na moją miłość.
Blablabla, plepleple, coś bym tu jeszcze napisał, ale i tak nikt tego nie czyta, oprócz Cukra, który jest facetem, więc to żadna przyjemność mieć świadomość, że to czyta, Kamili, która dziwnie się śmieje i jest dziewczyną Kalosza (= ma fatalny gust) i mnie, a siebie już kocham tak, że bardziej się nie da, więc titoli mnie teraz jak wywiadu udzielam. Ufff, to było długie i męczące zdanie.
Cytat na dziś: "hahaha" - reakcja lasek na suchary podczas kółka plastycznego.
niedziela, 12 kwietnia 2009
Sposób na kichanie
Z okazji Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego podzielę się z Wami sposobem, do którego doszedłem prowadząc żmudne badania mające na celu ułatwienia życia ludziom. Jest to przepis na kichnięcie. Albowiem jest często tak, że kręci kogoś w nosie i czuje, że musi kichnąć, ale NIE! - nie możecie kichnąć. A ja teraz opiszę, jak to zrobić. Czytajcie uważnie, bo nie będę się powtarzał (bo zawsze można wrócić wzrokiem wyżej).
Otóż, kiedy właśnie nastanie wyżej opisana sytuacja, należy natychmiast:
1. Przechylić łeb (dziewczyny - głowę) do tyłu, tak jakbyście chcieli pić deszcz;
2. Wciągnąć powietrze nosem, tak jakbyście wciągali kokę (czy co tam sie wciąga).
3. Kichacie!
Od teraz, dzięki mnie, już nigdy nie będziecie mieli problemu z kichnięciem w chwili tego wymagającej. Tajne Laboratorium Grzyba pracuje teraz nad sposobem na beknięcie, kiedy się czuje, że trzeba beknąć (nie chodzi o bekanie na zawołanie, bo to każdy umie). Przekaż 1% podatku na Tajne Laboratorium Grzyba, KRS 00123456789.
Cytat na dziś: "więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie dziękuję" - taki jeden podczas spowiedzi.
Otóż, kiedy właśnie nastanie wyżej opisana sytuacja, należy natychmiast:
1. Przechylić łeb (dziewczyny - głowę) do tyłu, tak jakbyście chcieli pić deszcz;
2. Wciągnąć powietrze nosem, tak jakbyście wciągali kokę (czy co tam sie wciąga).
3. Kichacie!
Od teraz, dzięki mnie, już nigdy nie będziecie mieli problemu z kichnięciem w chwili tego wymagającej. Tajne Laboratorium Grzyba pracuje teraz nad sposobem na beknięcie, kiedy się czuje, że trzeba beknąć (nie chodzi o bekanie na zawołanie, bo to każdy umie). Przekaż 1% podatku na Tajne Laboratorium Grzyba, KRS 00123456789.
Cytat na dziś: "więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie dziękuję" - taki jeden podczas spowiedzi.
sobota, 4 kwietnia 2009
Mordechaj
Wypadało by już coś napisać, żeby nie było, że mam mniej postów niż Pieniak (a.k.a. Zdolny, vel Cukier) albo Dolla (via Dollarwidur, Dollarwidurski, Śpiwór, Śpiwórski, Świniak), bo jestem samcem, więc instynkt każe mi być lepszym we wszystkim od innych samców.
Okazuje się, że plac zabaw składający się z dwóch huśtawek, koników i kawałka wolnego pola może dostarczyć wspaniałej zabawy na długie godziny, pod warunkiem, że nie boicie się wyjść na super dziecinnych.
1. Ujeżdżanie koników:
-----a) w równowadze na siedząco;
-----b) w równowadze na stojąco;
-----c) w równowadze na stojąco z podskokami;
-----d) w równowadze na stojąco na jednej nodze;
-----e) w równowadze na stojąco na jednej nodze z podskokami;
-----f) w równowadze na stojąco ze spychaniem przeciwnika;
-----g) w równowadze na stojąco na jednej nodze z podskokami ze spychaniem przeciwnika i backflipem.
2. Walka na szpady - wyrywasz dwa dość długie patyki z krzaków, przygotowujesz się na cierpienia fizyczne i próbujesz pchnąć przeciwnika pod pachę.
3. Na huśtawkach:
-----a) melanie na kolesia na drugiej huśtawce;
-----b) rzucanie do kolesia na drugiej huśtawce butelką.
Zaprawdę powiadam Wam, są to wspaniałe zabawy i tą równowagą można się nawet popisać przed lachonami (Lachon - coś, na co się chodzi, np. "poszedł na lachony". Lachony występują zazwyczaj stadnie, w grupach od 2 do 200 i często chichoczą.)
Cytat na dziś: "Ku**a!" - były starszy szeregowy Wintergreen nt. Yossariana.
Okazuje się, że plac zabaw składający się z dwóch huśtawek, koników i kawałka wolnego pola może dostarczyć wspaniałej zabawy na długie godziny, pod warunkiem, że nie boicie się wyjść na super dziecinnych.
1. Ujeżdżanie koników:
-----a) w równowadze na siedząco;
-----b) w równowadze na stojąco;
-----c) w równowadze na stojąco z podskokami;
-----d) w równowadze na stojąco na jednej nodze;
-----e) w równowadze na stojąco na jednej nodze z podskokami;
-----f) w równowadze na stojąco ze spychaniem przeciwnika;
-----g) w równowadze na stojąco na jednej nodze z podskokami ze spychaniem przeciwnika i backflipem.
2. Walka na szpady - wyrywasz dwa dość długie patyki z krzaków, przygotowujesz się na cierpienia fizyczne i próbujesz pchnąć przeciwnika pod pachę.
3. Na huśtawkach:
-----a) melanie na kolesia na drugiej huśtawce;
-----b) rzucanie do kolesia na drugiej huśtawce butelką.
Zaprawdę powiadam Wam, są to wspaniałe zabawy i tą równowagą można się nawet popisać przed lachonami (Lachon - coś, na co się chodzi, np. "poszedł na lachony". Lachony występują zazwyczaj stadnie, w grupach od 2 do 200 i często chichoczą.)
Cytat na dziś: "Ku**a!" - były starszy szeregowy Wintergreen nt. Yossariana.
wtorek, 31 marca 2009
Sposób na nieśmiertelność
Ostatnio podałem sposób na długowieczność, ale nie wspomniałem o doskonałym sposobie na nieśmiertelność. Nie jest on objęty żadnymi prawami autorskimi, więc przekazujcie go dalej i stwórzmy wielką nieśmiertelną rodzinę, o tak.
Sposób ten ma podstawy religijne i chyba nawet papież się zgodzi, że to działa. Otóż jak każdy wie (aaa, dobre, pewnie 0,001% z Was to wie (wiem, wiem, tego bloga nie czyta tyle osób)) jeśli ktoś zrobi wszystkie pierwsze piątki miesiąca (12 czy ileś tam) to nie umrze w grzechu ciężkim. Wystarczy więc pochodzić przez rok do kościoła, a potem popełnić jakiś ciężki grzech (np. powiedzieć "kurde") i gotowe! Nie możecie umrzeć dopóki się nie wyspowiadacie. W dodatku kiedy po milionach lat znudzi Wam się ten psi świat, wystarczy iść do konfesjonału!
Cytat na dziś: "Rrrrraaaaaaa!" - Denseł na siłce przy wyciskaniu 43900 kg na klatę. Denseł to jedno z przezwisk wymyślonych przeze mnie i Śpiwórskiego do obgadywania ludzi na siłce. Są jeszcze Wąsacz, Dorota (chociaż nie mamy pojęcia jak ona ma naprawdę na imię), Eminem, Kolega Eminema Nr 1, Kolega Eminema Nr 2, Madonna, Robert de Niro i coś tam jeszcze, ale zapomniałem.
Pozdrowienia dla Pięknej Pani Od Angielskiego.
Sposób ten ma podstawy religijne i chyba nawet papież się zgodzi, że to działa. Otóż jak każdy wie (aaa, dobre, pewnie 0,001% z Was to wie (wiem, wiem, tego bloga nie czyta tyle osób)) jeśli ktoś zrobi wszystkie pierwsze piątki miesiąca (12 czy ileś tam) to nie umrze w grzechu ciężkim. Wystarczy więc pochodzić przez rok do kościoła, a potem popełnić jakiś ciężki grzech (np. powiedzieć "kurde") i gotowe! Nie możecie umrzeć dopóki się nie wyspowiadacie. W dodatku kiedy po milionach lat znudzi Wam się ten psi świat, wystarczy iść do konfesjonału!
Cytat na dziś: "Rrrrraaaaaaa!" - Denseł na siłce przy wyciskaniu 43900 kg na klatę. Denseł to jedno z przezwisk wymyślonych przeze mnie i Śpiwórskiego do obgadywania ludzi na siłce. Są jeszcze Wąsacz, Dorota (chociaż nie mamy pojęcia jak ona ma naprawdę na imię), Eminem, Kolega Eminema Nr 1, Kolega Eminema Nr 2, Madonna, Robert de Niro i coś tam jeszcze, ale zapomniałem.
Pozdrowienia dla Pięknej Pani Od Angielskiego.
niedziela, 29 marca 2009
ŃE!
Życie potitala jak coś, co naprawdę ostro potitala. Kiedyś, jak jeszcze byłem młody i niedoświadczony, tydzień trwał miliony lat, niedawno tydzień trwał miesiąc, a teraz trwa tydzień. Jak tak dalej pójdzie, to za parę lat tydzień będzie trwał attosekundę, przy czym każdy z wymienionych tygodni trwa zawsze tyle samo. Chodzi tu u subiektywne postrzeganie czasu i inne naukowe titolenie pod tytułem "niedługo, drogi Tomku, zdechniesz". A ja nie chcę zdychać, o nie, nie, nie, nie wszystkich możesz zabić. Ale życia to w ogóle nie obchodzi, że ja nie chcę zdychać i niedługo mnie opuści, jeśli stan rzeczy się nie zmieni, te marne 60 lat, które mi zostały miną sobie i już ich nie będzie.
Ale ooooooooooooooooo tak, krowa to piękny ptak, znalazłem na to sposób! Po prostu muszę się dużo nudzić i robić rzeczy, których nienawidzę, przez co czas będzie mi się dłużył i 60 lat, które mi zostało potrwa jakieś 40-50 mln lat! Dlatego od dzisiaj kocham szkołę, bo jej nienawidzę. Szkoła przedłuży Ci życie. Ucz się ucz, bo nauka to do długowieczności klucz.
Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że jeleń nie ma kserokopiarki o aerodynamicznym kształcie z funkcją usuwania sierści na sucho, więc przesyłajcie kasę do mnie, a ja mu kupię i podaruję.
Ale ooooooooooooooooo tak, krowa to piękny ptak, znalazłem na to sposób! Po prostu muszę się dużo nudzić i robić rzeczy, których nienawidzę, przez co czas będzie mi się dłużył i 60 lat, które mi zostało potrwa jakieś 40-50 mln lat! Dlatego od dzisiaj kocham szkołę, bo jej nienawidzę. Szkoła przedłuży Ci życie. Ucz się ucz, bo nauka to do długowieczności klucz.
Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że jeleń nie ma kserokopiarki o aerodynamicznym kształcie z funkcją usuwania sierści na sucho, więc przesyłajcie kasę do mnie, a ja mu kupię i podaruję.
wtorek, 24 marca 2009
Lalalala
Otóż wróciłem sobie w niedzielę z biwaku, który był całkiem partykularnie utowarowiony (żeby nie powiedzieć fajny), ale jego podstawową wadą było to, że nie poszedłem na kółko plastyczne i nie mogłem sobie podrywać lasek. Ale zapomniałem o tym dzięki temu, że Agniecha tam była i dzięki przygodom, które tam miałem.
Na przykład, tuż po przyjeździe, wbijam do klopa aby zrobić to, co faceci robią na stojąco, co jest powodem zazdrości wielu dziewczyn. No i zamknąłem się tam dla bezpieczeństwa, bo czułem, że Olo ma ochotę coś odwalić. Po skończeniu wracam, przekręcam kluczyk i próbuję otworzyć, a widzę, że to nic nie daje! Kręcę, kręcę, szarpię za klamkę, a to nadal nic nie daje! Spędziłem tam ok. pół godziny, próbując różnych sposobów, aż wreszcie się udało. To było piękne. Wspaniałe wspomnienie.
Biwak był jednak nikczemny z powodu małej ilości porządnych lasek na naszej trasie i dlatego musiałem zadowolić się Agnieszką. Ponadto zapomniałem i śpiwora, i karimaty i spałem na zaimprowizowanym łóżku, składającym się głównie z podłogi i trochę z kaptura od kurtki.
Minęła mi przez ten weekend miłość do wszystkich Małgorzat, jednej Beaty i jednej Ali. A myślałem, że to miłości dozgonne.
Cytat na dziś: "Aijgfoisadfsa" - Olo Bhoolo o 4 nad ranem na moje pytanie, czy azaga.
Na przykład, tuż po przyjeździe, wbijam do klopa aby zrobić to, co faceci robią na stojąco, co jest powodem zazdrości wielu dziewczyn. No i zamknąłem się tam dla bezpieczeństwa, bo czułem, że Olo ma ochotę coś odwalić. Po skończeniu wracam, przekręcam kluczyk i próbuję otworzyć, a widzę, że to nic nie daje! Kręcę, kręcę, szarpię za klamkę, a to nadal nic nie daje! Spędziłem tam ok. pół godziny, próbując różnych sposobów, aż wreszcie się udało. To było piękne. Wspaniałe wspomnienie.
Biwak był jednak nikczemny z powodu małej ilości porządnych lasek na naszej trasie i dlatego musiałem zadowolić się Agnieszką. Ponadto zapomniałem i śpiwora, i karimaty i spałem na zaimprowizowanym łóżku, składającym się głównie z podłogi i trochę z kaptura od kurtki.
Minęła mi przez ten weekend miłość do wszystkich Małgorzat, jednej Beaty i jednej Ali. A myślałem, że to miłości dozgonne.
Cytat na dziś: "Aijgfoisadfsa" - Olo Bhoolo o 4 nad ranem na moje pytanie, czy azaga.
czwartek, 19 marca 2009
Beatka
Beatka jest osobą najwspanialszą na świecie, dla której przebiłbym sobie oczy zapałkami, wygryzł sobie wątrobę i nerkę, poleciał na Księżyc, żeby jej przynieść trochę pyłu (chociaż nie wiem, po co). Beatka jest piękna, wspaniała, blebleble, w każdym razie ma wszystkie możliwe zalety.
I na tit ja to piszę, skoro ona mnie i tak nie kocha?
Pozdrowienia dla Beatki, dedykacja dla Beatki, zysk z SMS-ów dla Beatki, dla Beatki wszystko (chociaż mnie nie kocha).
I na tit ja to piszę, skoro ona mnie i tak nie kocha?
Pozdrowienia dla Beatki, dedykacja dla Beatki, zysk z SMS-ów dla Beatki, dla Beatki wszystko (chociaż mnie nie kocha).
Zrzut krów na pole namiotowe
Dzisiejszy dzień obfitował w wydarzenia, które zamierzam opisać, a będzie to dla Was, jak przypuszczam, lektura wciągająca i... no, wciągająca. Otóż wstałem dziś rano, a był to proces skomplikowany, i polegał na częstym wrzeszczeniu na rodziców, żeby wreszcie przestali mnie budzić, bo sam umiem wstać i natychmiastowym zasypianiu i spaniu do kolejnej uwagi rodziców. Po pewnym czasie spadłem z łóżka i postanowiłem już nie spać, poczołgałem się do kuchni, zjadłem śniadanie, wziąłem dokładkę śniadania, zjadłem jeszcze trochę śniadania, zjadłem jogurt, potem jeszcze zjadłem płatki i rogala, po czym zaczęła się najciekawsza część dnia: (...) Niesamowite, co?
Jutro pojechałem na biwol, na którym odrobię wszystkie zaległości w spaniu z laskami, których prawie nie znam i mam zamiar się wyżyć tak, że mi się nie będzie chciało przez następne 3 dni.
Zwycięzcą i jedynym uczestnikiem konkursu na temat Belmopanu został Zdolny, czyli Einstein z Głogowa, czyli Łoniak, czyli Wulkaniczny, czyli po prostu ulubieniec wszystkich nauczycieli i innych dorosłych... uwaga... Antek Kwiatkowski, wielkie brawa, wspaniały sukces ucznia naszej szkoły! W nagrodę otrzymuje dwa punkty, które może wymienić na hot-dogi na dowolnych stacjach paliw w Polsce. Gratulujemy (my - Grzybu, rzecz jasna).
Beata to moja zmora i choć nie chcę jej kochać, to kocham, ale nie aż tak jak tą laskę z dyktanda. Dziś mi się obie śniły, jednak obie mogą dostać Oskara jedynie za rolę drugoplanową, bo głównym bohaterem snu był samotny Grzybu, czyli Purchaw, czyli Pieczarkowa, czyli ja. Poza tym nie mogę rozkochać w sobie Beatki, bo wtedy Lewy się zabije, a nie chcę mieć go na sumieniu. Co za życie!
Teraz czas na część artystyczną: op;saoip oidsa dsoids dsoidsa dsao ppew ewpoew ewopwe wopesopr ps ewp pse pewf ewpow eopew pw EWPp poew fewo ewoew ewpwe ewf.
Mamy nadzieję, że się podobało. Prosimy panią dyrektor o wygłoszenie przemowy.
Dzień dobry, dzieci. Na jakim świetle przechodzimy przez ulicę? Fioletowwwwyyyyyyyym!
Mamy nadzieję, że się nie podobało. Teraz zapraszamy na skromny (skromny, aaaaaa, skromny!) poczęstunek.
Nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem. Azaga.
Jutro pojechałem na biwol, na którym odrobię wszystkie zaległości w spaniu z laskami, których prawie nie znam i mam zamiar się wyżyć tak, że mi się nie będzie chciało przez następne 3 dni.
Zwycięzcą i jedynym uczestnikiem konkursu na temat Belmopanu został Zdolny, czyli Einstein z Głogowa, czyli Łoniak, czyli Wulkaniczny, czyli po prostu ulubieniec wszystkich nauczycieli i innych dorosłych... uwaga... Antek Kwiatkowski, wielkie brawa, wspaniały sukces ucznia naszej szkoły! W nagrodę otrzymuje dwa punkty, które może wymienić na hot-dogi na dowolnych stacjach paliw w Polsce. Gratulujemy (my - Grzybu, rzecz jasna).
Beata to moja zmora i choć nie chcę jej kochać, to kocham, ale nie aż tak jak tą laskę z dyktanda. Dziś mi się obie śniły, jednak obie mogą dostać Oskara jedynie za rolę drugoplanową, bo głównym bohaterem snu był samotny Grzybu, czyli Purchaw, czyli Pieczarkowa, czyli ja. Poza tym nie mogę rozkochać w sobie Beatki, bo wtedy Lewy się zabije, a nie chcę mieć go na sumieniu. Co za życie!
Teraz czas na część artystyczną: op;saoip oidsa dsoids dsoidsa dsao ppew ewpoew ewopwe wopesopr ps ewp pse pewf ewpow eopew pw EWPp poew fewo ewoew ewpwe ewf.
Mamy nadzieję, że się podobało. Prosimy panią dyrektor o wygłoszenie przemowy.
Dzień dobry, dzieci. Na jakim świetle przechodzimy przez ulicę? Fioletowwwwyyyyyyyym!
Mamy nadzieję, że się nie podobało. Teraz zapraszamy na skromny (skromny, aaaaaa, skromny!) poczęstunek.
Nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem. Azaga.
środa, 18 marca 2009
Giuseppe Garibaldi wielkim jednoczącym-włoskie-państwa-człowiekiem był
Zakochałem się dziś i to tak, że już prawie wcale nie myślałem o Beacie. I to nie w jednej, a w dwóch istotach. Pierwsza, to ta studnia, z której wydobywają wodę do jednej takiej mineralki, co nie pamiętam jej nazwy. Taka studnia to ma życie: siedzi se tylko w jednym miejscu i poi ludzi, a w dodatku jest sławna. Chciałbym być taką studnią.
Druga moja miłość to pewna laska z dyktanda, na którym dzisiaj byłem. Dzięki mej przebiegłości i intelektowi dowiedziałem się, jak ma na imię, ale już nie pamiętam. Tak czy inaczej jest piękna i ma wszystkie możliwe przymioty doskonałej dziewczyny, czyli ma piersi i mało mówi.
Ten dzień byłby podły, bo nie wygrałem tego dyktanda, ale jest piękny, albowiem: pewien koleś, taki wymoczek, co wygrał dyktando głogowskie, wyszedłszy z sali oznajmił: "no, na dziewięćdziesiąt procent wygrałem". I nie zajął żadnego miejsca! Aaaaaaahahahahahahahahahahahahahahahaha!
Życie jest piękne, czyż nie?
Druga moja miłość to pewna laska z dyktanda, na którym dzisiaj byłem. Dzięki mej przebiegłości i intelektowi dowiedziałem się, jak ma na imię, ale już nie pamiętam. Tak czy inaczej jest piękna i ma wszystkie możliwe przymioty doskonałej dziewczyny, czyli ma piersi i mało mówi.
Ten dzień byłby podły, bo nie wygrałem tego dyktanda, ale jest piękny, albowiem: pewien koleś, taki wymoczek, co wygrał dyktando głogowskie, wyszedłszy z sali oznajmił: "no, na dziewięćdziesiąt procent wygrałem". I nie zajął żadnego miejsca! Aaaaaaahahahahahahahahahahahahahahahaha!
Życie jest piękne, czyż nie?
poniedziałek, 16 marca 2009
Niczym jest coś tam w obliczu czegoś tam

No i co by tu napisać? Muszę coś napisać, żeby potem upajać się moim niebywałym talentem krasomówczym (krasopisnym?) jaki mi się zacznie nudzić i stwierdzę, że niczego nowego nie napisano na blogu Dolli ani na blogu Zdolnego (bardzo trafny adres, skądinąd). No ale nie mam co tu napisać, i co ja zrobię, biedny miś?
Beata, Beata, jak zimą wspomnienie lata. Chciałbym być choćby najmniejszym szmaragdem w jej nausznicach, lecz ona gardzi moją miłością. Chciałbym jej rzucać kurtkę pod stopy, gdyby stanęła przed kałużą i wydać ostatni grosz, żeby kupić jej crunchipsy paprykowe karbowane. Choć to ostatnie pewnie zdarzałoby się dość rzadko, zważywszy, że kasę mam tylko pierwszego i, czasem, drugiego dnia miesiąca.
W ogóle to jest dziwne, bo moja miłość do Beaty nie jest aż tak nieprawdziwa, jak wszystkie moje pozostałe miłości, np. do Ali, Agnieszki, Gosi M., Gosi P., Gosi Ź., Ani, Magdy, Doroty i tych dwóch lasek z siłki, co je widziałem ze dwa razy w życiu (chociaż te oczywiście też kocham nad życie).
BELMOPAN TO STOLICA...
W komentarzu odpowiedzcie, jak będzie dobrze, to zdobędziecie dwa punkty, które możecie wymienić na hot-dogi na wszystkich stacjach paliw na świecie.
piątek, 13 marca 2009
środa, 11 marca 2009
Z rękopisu da Vinciego znalezionego w Saragossie
Twoja stara, to już, jak się okazuje, nie Twoja stara, dlatego będę pisał to małą literą. Wskutek wzmożonego zainteresowania twoją starą, stała się ona nie starą obiektu docelowego, a bliżej niesprecyzowaną starą, starą mgliście zorientowaną w środowisku, a nie konkretną, klarowną starą. Słowa "twoja stara" stały się już właściwie nazwą własną, dla jakiejś tam starej, która grasuje w dżungli i wlazła na płotek i mruga, dlatego od teraz będę to pisał wielkimi literami. Twoja Stara stała się znakiem handlowym Twojej Starej, a raczej wszystkich starych świata, jest teraz konkretną Twoją Starą, chociaż nie ma dzieci.
Z Twoją Starą wiąże się jeszcze inny ciekawy problem. Wiadomo powszechnie, że Twoja Stara zabiła Abla, jednak znany jest też fakt, że nie Twoja Stara, tylko Ketoprom. Wynika z tego ciekawy paradoks, bo skoro Twoja Stara zabiła Abla, to na imię ma Kain, ale skoro nie ona tylko Ketoprom, to na imię ma Basia. Jak więc na imię ma Twoja Stara? Odpowiedź jest prosta: Twoja Stara ma imię po ojcu. A jak ma na imię ojciec Twojej Starej? To już sam Bóg raczy wiedzieć.
Twoja Stara jest w nowoczesnej popkulturze uosobieniem wszystkiego, co pierze w rzece, liże telefon, kradnie ławki z parku, nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki czy je lody z grilla. Świat bez Twojej Starej byłby innym, gorszym światem.
Z Twoją Starą wiąże się jeszcze inny ciekawy problem. Wiadomo powszechnie, że Twoja Stara zabiła Abla, jednak znany jest też fakt, że nie Twoja Stara, tylko Ketoprom. Wynika z tego ciekawy paradoks, bo skoro Twoja Stara zabiła Abla, to na imię ma Kain, ale skoro nie ona tylko Ketoprom, to na imię ma Basia. Jak więc na imię ma Twoja Stara? Odpowiedź jest prosta: Twoja Stara ma imię po ojcu. A jak ma na imię ojciec Twojej Starej? To już sam Bóg raczy wiedzieć.
Twoja Stara jest w nowoczesnej popkulturze uosobieniem wszystkiego, co pierze w rzece, liże telefon, kradnie ławki z parku, nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki czy je lody z grilla. Świat bez Twojej Starej byłby innym, gorszym światem.
poniedziałek, 9 marca 2009
Baruberu
A pierwszego dnia wiosny, gdy to krople rosy kąpią się w chłodnych jeszcze promieniach słońca, a przebiśniegi nieśmiało wyglądają spod śniegu, ujrzałem go. Był piękny; była to noc; lśniąc w bladej poświacie Księżyca, puszczał na ściany pobliskich bloków filuterne zajączki, nie dając odwrócić od siebie wzroku. Nie mogłem się powstrzymać: drżąc, wziąłem go w ręce i przycisnąłem do ust... PUZON! Jak ja kocham puzony!
sobota, 7 marca 2009
Polska, mieszkam w Polsce, mieszkam w Polsce
Także Dolla zaczął agresywną kampanię reklamową mającą na celu rozsławienie swojego bloga (http://dollarwidur.blogspot.com/), który ma na celu rozsławienie Dolli, żeby ten został jakąś szychą w państwie i żeby Polska doścignęła Niemcy, albo przynajmniej Włochy w dobrobycie. Mnie się tam dobrze żyje i głównie skupiłbym się na polepszaniu mojej osobistej pozycji i stanu luksusu, ale jak ktoś nie jest egoistą, to niech sobie naprawia. Chociaż nie wiem, co takiego w Polsce szczególnie złego. Ale, jak mówiłem, jestem egoistą i się tego nie wstydzę, tak samo jak tego, że jestem cyniczny. Wolę być cyniczny niż zachwycać się patetycznymi opowieściami o drzewie, jak Ufna.
Jako przerywnik chciałbym wtrącić, że: http://dollarwidur.blogspot.com/
Wracając do tematu, to irytuje mnie, że ludzie lubią się zachowywać, mówić i oceniać ludzkie zachowania na podstawie konwenansów, których ich nauczyło społeczeństwo. I na przykład uważają opowieść o drzewie za głęboką.
http://dollarwidur.blogspot.com/
A Ufna to już najbardziej mnie irytuje, kiedy uderza głową o tej swoje kolana, które trzyma k'sobie, krzycząc: "Jezuuuu, (tu występuje moje nazwisko, którego nie wymienię, żeby rodzice nie musieli się wstydzić. Ale występująca wersja ma znacznie przedłużoną ostatnią sylabę)!" (w odpowiedzi na mój komentarz na temat opowieści o drzewie)
http://dollarwidur.blogspot.com/
Ciekawe, dlaczego egoizm jest tak potępiany. Ja myślę w większości o sobie i mi to popłaca, bo przyjemniej mi się żyje. Skoro nie obchodzę innych, to czemu inni mają obchodzić mnie? Tak jak ten od drzewa tylko by je wykorzystywał, gdyby było egoistą, toby se dalej żyło.
http://dollarwidur.blogspot.com/
Jeszcze jedna rzecz mnie wkurza: oczywiście musiało do tego dojść i napisałem poważnego posta. OŁ NOŁ!.
Oto cytat na dziś: "Ale suchaaaaar!".
Wersja opcjonalna: "Aa, dobre, muszę zapisać!".
A to odpowiedź na powyższe cytaty: "To popij!".
A, chciałbym jeszcze nadmienić, że: http://dollarwidur.blogspot.com/
Jako przerywnik chciałbym wtrącić, że: http://dollarwidur.blogspot.com/
Wracając do tematu, to irytuje mnie, że ludzie lubią się zachowywać, mówić i oceniać ludzkie zachowania na podstawie konwenansów, których ich nauczyło społeczeństwo. I na przykład uważają opowieść o drzewie za głęboką.
http://dollarwidur.blogspot.com/
A Ufna to już najbardziej mnie irytuje, kiedy uderza głową o tej swoje kolana, które trzyma k'sobie, krzycząc: "Jezuuuu, (tu występuje moje nazwisko, którego nie wymienię, żeby rodzice nie musieli się wstydzić. Ale występująca wersja ma znacznie przedłużoną ostatnią sylabę)!" (w odpowiedzi na mój komentarz na temat opowieści o drzewie)
http://dollarwidur.blogspot.com/
Ciekawe, dlaczego egoizm jest tak potępiany. Ja myślę w większości o sobie i mi to popłaca, bo przyjemniej mi się żyje. Skoro nie obchodzę innych, to czemu inni mają obchodzić mnie? Tak jak ten od drzewa tylko by je wykorzystywał, gdyby było egoistą, toby se dalej żyło.
http://dollarwidur.blogspot.com/
Jeszcze jedna rzecz mnie wkurza: oczywiście musiało do tego dojść i napisałem poważnego posta. OŁ NOŁ!.
Oto cytat na dziś: "Ale suchaaaaar!".
Wersja opcjonalna: "Aa, dobre, muszę zapisać!".
A to odpowiedź na powyższe cytaty: "To popij!".
A, chciałbym jeszcze nadmienić, że: http://dollarwidur.blogspot.com/
wtorek, 3 marca 2009
Oł noł po raz trzeci
OŁ NOŁ! Trzeba kurde napisać reportaż na polski na jutro!
A abstrahując od tego, to jestem wściekły, bo Antek oczywiście założył bloga i oczywiście jego jest fajniejszy od mojego, bo nie może być tak, żeby wspaniały Antek był w czymś gorszy od kogokolwiek. Aaarrgh!
Ja się nie skarżę, bo oczywiście mogło być tak, że rodzice po urodzeniu wyrzuciliby mnie na śmietnik, potem jakiś miły staruszek przygarnął, zgwałcił i też wyrzucił na śmietnik, potem łowcy narządów wycięliby mi obie nerki i wątrobę i też wyrzucili na znajomy śmietnik, a potem przyjechałby śmieciarz i wywiózł mnie na wysypisko, gdzie zjadłyby mnie szczury, mogłoby tak być, ale mogło też być tak, że urodziłbym się jako Ludwik XIV w siedemnastowiecznej Francji, gdzie byłbym czczony i rysowano by moje portrety w rajtuzach i miałbym tyle lasek, że od nadmiaru nie chciałbym mieć żadnej. Chociaż to też nie byłoby fajne, bo A. Dumas nie pisałby o mnie zbyt pochlebnie w swoich książkach. Ogólnie chodzi mi tylko o to, żebym był w czymś lepszy od Antka, albo raczej żeby on był w czymś gorszy ode mnie, chociaż to dość podłe.
To tak brzmi, jakbym mu zazdrościł, ale tak naprawdę to tak sobie tylko piszę.
Oł noł, idę robić ten reportaż na polski.
A abstrahując od tego, to jestem wściekły, bo Antek oczywiście założył bloga i oczywiście jego jest fajniejszy od mojego, bo nie może być tak, żeby wspaniały Antek był w czymś gorszy od kogokolwiek. Aaarrgh!
Ja się nie skarżę, bo oczywiście mogło być tak, że rodzice po urodzeniu wyrzuciliby mnie na śmietnik, potem jakiś miły staruszek przygarnął, zgwałcił i też wyrzucił na śmietnik, potem łowcy narządów wycięliby mi obie nerki i wątrobę i też wyrzucili na znajomy śmietnik, a potem przyjechałby śmieciarz i wywiózł mnie na wysypisko, gdzie zjadłyby mnie szczury, mogłoby tak być, ale mogło też być tak, że urodziłbym się jako Ludwik XIV w siedemnastowiecznej Francji, gdzie byłbym czczony i rysowano by moje portrety w rajtuzach i miałbym tyle lasek, że od nadmiaru nie chciałbym mieć żadnej. Chociaż to też nie byłoby fajne, bo A. Dumas nie pisałby o mnie zbyt pochlebnie w swoich książkach. Ogólnie chodzi mi tylko o to, żebym był w czymś lepszy od Antka, albo raczej żeby on był w czymś gorszy ode mnie, chociaż to dość podłe.
To tak brzmi, jakbym mu zazdrościł, ale tak naprawdę to tak sobie tylko piszę.
Oł noł, idę robić ten reportaż na polski.
niedziela, 1 marca 2009
Nie, kurde, nie
Oł jes, już marzec, czyli wiosna, czyli możliwość robienia wielu fajnych rzeczy, jak choćby budowa lotni, albo tresowanie pcheł na wolnym powietrzu, czy też rzucanie w ludzi kiwi. Daję tym samym wyraz mojej wielkiej radości, euforii nawet, bo wiosna jest moją trzecią ulubioną porą roku po zimie i lecie. Może w takim razie powinienem się zabić, bo zima, ach, zima, odchodzi? NIE KURDE NIE! Nie rozkazujcie mi, sam sobie umiem w życiu poradzić, tylko byście mi rozkazywali i zabraniali, a ja jestem już prawie dorosła, aaaaaaaaa! (W tym momencie pobiegłem z płaczem do swojego pokoju). Po tej yerbie nic nie czuję dzisiaj i zasnąłem szybko. Dziękuję za wysłuchanie audycji.
Oczywiście wielbię Beatę ponad życie me.
Oczywiście wielbię Beatę ponad życie me.
sobota, 14 lutego 2009
Oł noł po raz drugi
Dziś jest podły dzień, jak zwykle zresztą, bo. No właściwie to nie wiem czemu. Ale jest, bo tak postanowiłem i mam ochotę śpiewać wniebogłosy takie pieśni jak "titowe jest życie me" oraz "raz, dwa, trzy, wieszasz się ty". Takie pieśni chyba nie istnieją, ale to mi nie przeszkadza chcieć ich śpiewać.
Dziś jest wspaniałe święto świętego Walentego, które jest wspaniałe, bo można na nim genialnie zarobić, kupując serduszka Wedla za 10 zł i sprzedając za 15 z zyskiem równym 5 zł, czyli 50 na dziesięciu paczkach, a na stu to już nie powiem (no dobra, powiem - 500 zł). Zrobię tak za rok, tylko muszę jakoś zdobyć kapitał, a to nie będzie łatwe, bo w czasie kryzysu nie chcą udzielać kredytów, a osoby o braku stałych zarobków w ogóle nie mają szans. Ciekawe, czy zarobki na giełdzie się liczą. A jeśli nie, to czy udzieliliby kredytu Warrenowi Buffetowi. Chociaż jemu kredyt niepotrzebny. Tak czy inaczej, na Walentynkach, czy może walentynkach, można genialnie zarobić, prawie tak dobrze, jak na rozprowadzaniu papierosów po peryferyjnych szkołach. Wygląda to tak:
1. Kupujesz paczkę Vice Roy'ów po 7 zł.
2. Idziesz z nimi do szkoły i sprzedajesz spragnionym nikotyny dresom papierosa po 1 zeta od sztuki, co daje przy 20 papierosach na paczkę zysk 13 zł na paczkę, bo taka właśnie jest różnica 20 zł zarobku i 7 zł kapitału.
3. Robisz tak 5 dni w tygodniu, co daje tygodniowy zysk 65 zł, a miesięczny ok. 260 zł.
4. Jesteś bogaty!
Po paru latach można założyć spółkę akcyjną, zajmującą się czymś łatwym i przyjemnym oraz kasowym i po 10 latach kupić sobie wyspę albo lepiej Liberię czy inne biedne państwo.
Można też zbierać złom, co wcale nie jest dużo gorszym zajęciem, jak zauważyłem.
Na koniec cytat na dziś: "Segregacja rasowa to straszna rzecz. To podłe, kiedy dobry Indianin jest traktowany jak jakiś Czarnuch albo Makaroniarz" - Wielki Wódź White Halfoat.
Dziś jest wspaniałe święto świętego Walentego, które jest wspaniałe, bo można na nim genialnie zarobić, kupując serduszka Wedla za 10 zł i sprzedając za 15 z zyskiem równym 5 zł, czyli 50 na dziesięciu paczkach, a na stu to już nie powiem (no dobra, powiem - 500 zł). Zrobię tak za rok, tylko muszę jakoś zdobyć kapitał, a to nie będzie łatwe, bo w czasie kryzysu nie chcą udzielać kredytów, a osoby o braku stałych zarobków w ogóle nie mają szans. Ciekawe, czy zarobki na giełdzie się liczą. A jeśli nie, to czy udzieliliby kredytu Warrenowi Buffetowi. Chociaż jemu kredyt niepotrzebny. Tak czy inaczej, na Walentynkach, czy może walentynkach, można genialnie zarobić, prawie tak dobrze, jak na rozprowadzaniu papierosów po peryferyjnych szkołach. Wygląda to tak:
1. Kupujesz paczkę Vice Roy'ów po 7 zł.
2. Idziesz z nimi do szkoły i sprzedajesz spragnionym nikotyny dresom papierosa po 1 zeta od sztuki, co daje przy 20 papierosach na paczkę zysk 13 zł na paczkę, bo taka właśnie jest różnica 20 zł zarobku i 7 zł kapitału.
3. Robisz tak 5 dni w tygodniu, co daje tygodniowy zysk 65 zł, a miesięczny ok. 260 zł.
4. Jesteś bogaty!
Po paru latach można założyć spółkę akcyjną, zajmującą się czymś łatwym i przyjemnym oraz kasowym i po 10 latach kupić sobie wyspę albo lepiej Liberię czy inne biedne państwo.
Można też zbierać złom, co wcale nie jest dużo gorszym zajęciem, jak zauważyłem.
Na koniec cytat na dziś: "Segregacja rasowa to straszna rzecz. To podłe, kiedy dobry Indianin jest traktowany jak jakiś Czarnuch albo Makaroniarz" - Wielki Wódź White Halfoat.
czwartek, 12 lutego 2009
ABCDEFGH
Nosz ja piertitolę. Miałem tu ochotę napisać, że coś tam, ale nie wiem, czy to będzie poprawne politycznie, więc chętnie napisałbym coś mądrego, ale jestem oczywiście za tępy i jak na razie, to wszystkie moje arcyintligentne posty były w gruncie rzeczy arcygłupie i mówią o niczym, tak samo, jak ten. Jakie to podłe, kiedy człowiek chce coś fajnego napisać i nic mu do łba nie przychodzi. I musi myśleć i myśleć i kurde
FAREMEZEU! Lalalalalalala, la cucaracha! la cucaracha! lalalalalalala!
No. I to by było na tyle.
FAREMEZEU! Lalalalalalala, la cucaracha! la cucaracha! lalalalalalala!
No. I to by było na tyle.
środa, 11 lutego 2009
poniedziałek, 9 lutego 2009
Powstanie kościuszkowskie - 1794
Do diabła! Ja gram na mocnych strunach! I są jeszcze kantaty moje, do pioruna! Nie czas mnie, lecz ja go wziąłem na kowadło.
Ech. Chyba sobie pójdę nad urwisko, przywiążę sobie do szyi sznur z kamieniem, wypiję truciznę, podpalę sobie ubranie i skoczę. W locie strzelę, ale nie trafię i kula przebije linę, wpadając do morza ugaszę płomienie, napiwszy się słonej wody wyrzygam truciznę i i tak mi się nie uda. Bo zawsze tak kurde jest. Nawet nie mogę narysować na kartce figury ośmiowymiarowej. Życie jest podłe.
Życie jest super!
Ech. Chyba sobie pójdę nad urwisko, przywiążę sobie do szyi sznur z kamieniem, wypiję truciznę, podpalę sobie ubranie i skoczę. W locie strzelę, ale nie trafię i kula przebije linę, wpadając do morza ugaszę płomienie, napiwszy się słonej wody wyrzygam truciznę i i tak mi się nie uda. Bo zawsze tak kurde jest. Nawet nie mogę narysować na kartce figury ośmiowymiarowej. Życie jest podłe.
Życie jest super!
niedziela, 8 lutego 2009
Oł noł
Oł noł. Oto jest mój blog, na którym będę pisał, że lalala oraz bleble, ale jest mała szansa, że czasem napiszę coś sensownego w stylu lakukaracha. Na szczęście do żadnego z krajów Ameryki Środkowej nie trzeba mieć wizy, wobec czego jest najszczęśliwszym człowiekiem świata, ale jestem też najnieszczęśliwszym człowiekiem świata, bo Beata (co jest piękna jak sałata) mnie nie kocha. Można by z tego wywnioskować, że jestem jedynym człowiekiem na świecie, bo to jedyna możliwość, kiedy się jest naraz najszczęśliwszym i najnieszczęśliwszym typem będąc jedną osobą i jest to tak zwany paradoks, a nawet, nie przymierzając, oksymoron, ale będzie to wniosek błędny, bo jak mówi 4. zasada Hejmeja nie należy wierzyć we wszystko, co ci mówią, a zwłaszcza, jak ktoś mówi, że aktualna godzina to twoja o!s!t!a!t!n!i!a!.
Aby usunąć wosk z ubrania należy przeprasować je przez bibułę, hic veritas est.
Na koniec sentencja na dziś: "Oł noł.".
Aby usunąć wosk z ubrania należy przeprasować je przez bibułę, hic veritas est.
Na koniec sentencja na dziś: "Oł noł.".
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)